Sama, gdy doświadczyłam nowotworu, stawiałam te pytanie sobie i Bogu. Jestem przecież młoda, życie przede mną. Tak z dnia na dzień moja wiara gasła. Pewnie z wieloma osobami dzieje się podobnie. Narasta wówczas żal do Boga, że musimy cierpieć. Właśnie w tym momencie życia niektórzy oddalają się od Niego. Skoro pozwolił na moją chorobę, to ja nie będę powierzać Mu swojego istnienia. Przestanę się modlić i chodzić do Kościoła. Po co miał(a)bym to robić? Jednak, gdy zdarza się cud i wyzdrowiejemy, miłość do Boga nagle powraca. Jesteśmy źli na siebie, że zwątpiliśmy w Jego istnienie. Nie wiemy, co wówczas robić. Czasem najlepszym wyjściem jest rozmowa z duchownym, spowiedź, czy chociażby dialog z samym Bogiem.
Niech żadna choroba nie oddali nas od Boga. On dopuszcza takie trudności, z którymi wie, że człowiek sobie poradzi. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Bóg ma obmyślony wobec nas plan. Czasem przez chorobę można wiele dostrzec. Tego każdemu choremu życzę, by zauważył Boga poprzez cierpienie.
"Powstań, ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił ci swoją miłość i przechowuje dla ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji."
Jan Paweł II
"Kogo Bóg darzy wielką miłością, w kim pokłada wielkie nadzieje, na tego zsyła wielkie cierpienie, doświadcza go nieszczęściem."
"Kogo Bóg darzy wielką miłością, w kim pokłada wielkie nadzieje, na tego zsyła wielkie cierpienie, doświadcza go nieszczęściem."
Fiodor Dostojewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz