Niedawno były święta wielkanocne. Niektórzy uczestniczyli w Triduum Paschalnym, inni z różnych względów nie poszli do kościoła. Dla mnie to był bardzo ciężki czas, bo akurat zmagałam się z chorobą. Jednak postanowiłam nie odpuszczać sobie tak wielkich dni, chciałam przeżywać je razem z innymi. W Wielki Czwartek udało mi się wytrwać Mszę Św., chociaż czułam, że nie jest najlepiej. Przyjaciółka powiedziała nawet: "Dobrze się czujesz? Bo jesteś prawie tak zielona jak Twoja bluza.". Ale przecież tak bardzo chciałam móc uczestniczyć w Eucharystii... Jednak piątek przeżyłam tak wyjątkowo, jak nigdy dotąd. Wchodząc do kościoła, spojrzałam na wolną ławkę, która była dla mnie wybawieniem, usiadłam. Po chwili postanowiłam ustąpić miejsca pewnej pani, przecież nie mogłam patrzeć jak stoi z małymi dziećmi. W głębi serca wiedziałam, że to nie jest dobra decyzja, ale uległam jej. Dzielnie stałam oparta o kolumnę i prosiłam Jezusa, żeby pomógł mi wytrwać do końca. Jak nigdy potrafiłam wsłuchać się w każdym słowie wypowiadanym przez kapłana. Moje myśli i oczy skierowane były tylko i wyłącznie na Jezusa. Bardzo mi to pomagało, aż w pewnym momencie zrobiło mi się bardzo słabo, miałam wrażenie, że mdleję, jednak moje słowa skierowane ku Jezusowi były coraz głębsze. Później przestraszyłam się jeszcze bardziej, gdy zaczęła mi lecieć krew z nosa. Wiedziałam, że to miejsce które ustąpiłam, było mi bardzo potrzebne. Ale tak mocno czułam bliskość Jezusa. Gdy wszystko się skończyło i wyszłam z kościoła, byłam szczęśliwa, że Jezus nade mną czuwał. Było bardzo ciężko tego dnia, ale mogę powiedzieć, że to najlepsze przeżycie Wielkiego Piątku, a nawet spośród wszystkich spotkań z Bogiem. Pragnęłam być na każdym dniu w Triduum Paschalnym. Gdy w sobotę chciałam iść, mama kilka razy przekonywała mnie, żebym została. Ja jednak byłam nieugięta, nic mnie nie interesowało, oprócz tego że mam być na Mszy Św. Po raz kolejny czułam się źle, ale tylko do pewnego momentu. Gdy było odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, a następnie kapłan kropił wodą święconą, zatrzymał się obok mnie i nawet nie wiem dlaczego, wypowiadając moje imię, machnął kropidłem, wylewając na mnie tyle wody, że aż ze mnie kapało. Ludzie spoglądali na mnie trochę dziwnie. Ale mnie to nie interesowało, bo coś się wydarzyło. Od tamtego momentu zaczęłam się dobrze czuć, wszelkie dolegliwości zniknęły. A ja nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. To był dla mnie wielki znak, że Jezus jest ze mną, czuwa nade mną i chce, żebym dotrwała. Widocznie pragnął mojej obecności w tych dniach, pomimo że moje samopoczucie było bardzo kiepskie. Ja nie doświadczyłam jeszcze czegoś tak niezwykłego jak w Wielki Piątek i Sobotę.
Teraz wiem, że Jezus chce z nami być, ale gdy my tego będziemy bardzo pragnęli. Potrzebuje naszej zgody, by mógł działać. Tak bardzo się cieszę, że pomimo wszystkich trudności poszłam do kościoła. Tak bardzo zależało mi, by przeżyć wyjątkowo Triduum Paschalne i chyba się udało, bo Jezus był ze mną.
A całe życie byś Mu oddała?
OdpowiedzUsuń